~ ZAWIESZONY ~ you're the only light i have ever known

czwartek, 13 listopada 2014

ZAWIESZENIE

Przepraszam Was najmocniej ale niestety muszę zawiesić bloga. :(
Powód jest jasny brak weny oraz czasu. Przez ostatni czas moje życie się wywróciło do góry nogami. Niestety mam poważne problemy rodzinne. Więcej szczegółów nie chcę zdradzać bo są to sprawy osobiste. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. 
I nie martwcie się, nie opuszczam Was na stałe. Jak wszystko wróci do normy znowu powrócę do bloggowania. Może i nawet z nowymi pomysłami. :)
Pozdrawiam i ślę buziaczki :*******

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 2. "I think you're weak"

          Kiedy Violet weszła do domu, przywitała ją pustka. Zdążyła się już do niej przyzwyczaić, kiedy od sześciu lat mieszkała bez rodziców. Zawsze uciekała od ludzi którzy chcieli ją adoptować. W końcu postanowiła upozorować własną śmierć. To nie było trudne mając przy sobie ducha.
Przeszła przez salon w stronę kuchni, a po całym domu rozniósł się dźwięk wydawany przez glany wraz z jej krokami. Otworzyła lodówkę wyciągając z niej piwo. W salonie usiadła na fotelu stawiając na nim stopy a kolana przyciągnęła do siebie. Włączyła telewizor na jakimś serialu. Wpatrywała się w pudło tępym wzrokiem nie zwracając uwagi na otoczenie. Pociągnęła łyk piwa. Znowu wpadła w smętny nastrój. Tęskniła za rodzicami. Za ich wspólnie spędzonym czasem, spacerami i wygłupianiem się. Tęskniła za opiekuńczym dotykiem mamy, za perfumami taty i za wspólnym siedzeniem przy kolacji. Ale wiedziała, że te czasy już nie wrócą... przez ten głupi wypadek. Przez tego człowieka, który uszedł z życiem.
Violet kończyła pić piwo kiedy przed nią pojawiła się Nicole. Jej oczy wróciły do normalnej barwy karmelu. Zjawa za życia była piękną dziewczyną, która za szybko odeszła z tego świata. Przez śmierć stała się blada, oczy straciły blask a policzki utraciły różowawy kolor. Również piękne blond włosy stały się matowe. Fakt, jako duch też jest ładna ale to nie to samo co żywa istota.
- Przepraszam Cię. Nie chciałam by Cię tak traktowali. Mam dość tego, że w każdym nowym miejscu ludzie są negatywnie do Ciebie nastawieni. - Odezwała się Nicole.
- Przyzwyczaiłam się już do tego i nie robi mi to różnicy. A z Tobą dzieją się dziwne rzeczy. Zauważyłam, że wpadasz w ciemność. Zabijasz niewinnych ludzi. Wybuchasz i niszczysz wszystko wokół siebie. Gdzie się podziała dawna Nicole? Ta która była moją przyjaciółką. - Violet wstała z fotela. - No pytam się, gdzie ją straciłam?! - Po policzku zaczęły płynąć łzy. - Mam już tego dość! - Odwróciła się i pobiegła do swojego pokoju. Tak, przyznała się do tego, że Nicole jest jej przyjaciółką, po tym jak w szkole jej wykrzyczała co innego. Ale tak naprawdę tylko ona była przy niej, kiedy potrzebowała wsparcia. Ona ją pocieszała, bawiła się i rozmawiała z nią na wszystkie tematy.
Violet stanęła przed lustrem wpatrując się w swoje oczy, które straciły radość życia. Jasny odcień skóry, brązowe włosy, twarz pozbawiona uśmiechu. Dłużej nie mogła patrzeć na swoje odbicie, wzięła zamach i pięścią roztrzaskała lustro. Odłamki szkła leżały na podłodze a z pięści spływała krew, gdzie były drobinki lustra. Nie przejmując się bólem wyszła z domu przez okno. Szła przed siebie nie zwracając uwagi na auta i ludzi. Weszła do lasu, gdzie mieścił się most nad rzeką. Violet właśnie tam chciała się znaleźć.


♥♥♥


          Ona miała rację, zmieniłam się. Już nie jestem sobą. Coś się ze mną dzieje, ale nie wiem co. Nie chcę być Ciemną Zjawą. Nigdy taka nie byłam. Zawsze byłam grzeczną dziewczynką. Byłam uczciwa, miła i życzliwa. Byłam wzorem do naśladowania. Wszystko zmienił ten wypadek. Zabrano mi rodziców a mnie zostawiono. Nie miałam pojęcia dlaczego. W tedy coś kazało mi iść w pewne miejsce. W lesie bawiła się dziewczynka, była sama. Odwróciła się do mnie i pomachała. Spytałam ją czy mnie widzi, odpowiedziała, że tak i że nie tylko mnie. W tedy zaczęła się nasza znajomość. Ale również czułam czyjąś obecność... Tak jakby ktoś nas obserwował tylko, że nikogo nigdy nie widziałam w pobliżu. Kiedy się oddalałam od Violet miałam wrażenie jakby ta siła była jeszcze bardziej natarczywa. Bałam się też, że podobnie ma ona. Chciałam ją chronić by nie stała się jej krzywda. Tylko, że kiedy działy się te "wypadki" czułam się tak jakbym nie była sobą. Czułam jak coś wnika we mnie odpychając prawdziwą siebie, gdzieś na bok. Nie kontrolowałam tego. A teraz Violet jest na mnie zła.
          Usłyszałam trzask w jej pokoju. Szybko znalazłam się tam, ale jej nie zobaczyłam. Ujrzałam rozbite lustro i krew. Jej krew. Wystraszyłam się. A co jeśli ta dziwna "siła" zrobiła jej krzywdę? Nie mogę na to pozwolić.



♥♥♥


         Wychodził z auta kiedy ją zobaczył. Przechodziła obok niego nie zwracając na nic uwagi. Z jej ręki spływała krew brudząc chodnik. Szła w stronę lasu. Kiedy przechodziła przez ulicę mało co nie potrąciło by ją auto. Nie pokazywała żadnych emocji. Zamknął samochód i poszedł za nią. Nie wiedział co planuje zrobić. Szedł tak za nią w głąb lasu. Zauważył rzekę. Gdzieś w oddali widać było zarys mostu. Dziewczyna właśnie szła w jego kierunku. Chłopak w tej chwili domyślił się co chce zrobić. Weszła na most wychylając się za barierkę. Niebezpiecznie się zachwiała. Wiatr targał jej włosami przysłaniając widok. Wyprostowała się patrząc przed siebie w dal. Mocniej chwyciła barierkę podciągając się. Postawiła stopy na niewielkiej szerokości barierki mostu powoli wyprostowując się. Chłopak stanął niedaleko, tak by jej nie wystraszyć.
- Cześć. - Przywitał się. W tedy ona odwróciła się do niego. Patrzyła smutnymi oczami. - Jak masz na imię?
- Violet. - Odpowiedziała cicho. - Kolejna osoba, która chce się ze mnie ponabijać. Śmiało. Powyzywaj mnie.
- Czemu miałbym to robić?
- Czemu by nie? Przecież wszyscy to robią.
- Nie jestem taki jak inni. Proszę zejdź.
- Nie! Nikt mi nie będzie mówił co mam robić! - Odwróciła się. Nie chciała patrzeć na jego twarz. Widziała w niej strach. Strach o nią. Nie może jej przeszkodzić tego zrobić.
- Proszę. Pomogę Ci. Porozmawiamy. Zobaczysz, że jestem inny. - Znowu na niego spojrzała tylko tym razem ze łzami.
- Nikt mi nie może pomóc. Rodzice odeszli. Zostawili mnie z moim problemem. A przyjaciółka się zmieniła, już nie jest tą osobą co była kiedyś. - Ujrzała Nicole, która patrzyła na nią. W tedy Violet chciała skoczyć. Nicole chciała ją powstrzymać lecz to chłopak ją złapał i powstrzymał upadek do rzeki. Wciągnął ją z powrotem na most. Leżał na plecach a dziewczyna leżała na nim. Zaczęła okładać go pięściami i krzyczeć. On ją przytulił. Po chwili Violet uspokoiła się.
- Jestem Will.


♥♥♥


Cześć :D  Skończyłam dzisiaj pisać ten rozdział. Mi się on podoba chociaż troszkę się z nim męczyłam. ;) Czekam na wasze komentarze. A i jeszcze zapraszam na swojego aska. Dopiero go założyłam ^^   ask.fm/Lola7464
Pozdrawiam kochani :*

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 1. "All monsters are human".

          Siedziała w ławce. Nauczyciel chemii jeszcze się nie zjawił ale to normalne, zawsze się spóźnia. W tedy jej rówieśnicy wykorzystywali okazję i dokuczali jej. Wyzywali, śmiali się z niej. Mimo tego, że całkowicie ich zlewała oni nie przestali jej gnębić.
- Czemu się im nie przeciwstawisz? - Spytała zjawa. Violet udała, że nie słyszy jej słów. Nie chciała by reszta klasy znowu z niej szydziła za to, że mówi sama do siebie. Niestety tylko ona je widzi i słyszy. Od urodzenia je spotyka. Do końca życia skazana na duchy.
- No niemowo powiedz coś wreszcie.
- Nie dość, że niemowa to jeszcze głucha.
- Ślepa też jesteś? - Spojrzała na śmiejące się dzieci. Nie z powodu wyzwisk tylko dlatego, że nad nimi pojawiła się zjawa, która majstrowała coś przy lampie. Do klasy wszedł nauczyciel, uczniowie usiedli na miejsce i w tedy lampa spadła na ziemię. Drobinki szkła rozprysły się po całej sali raniąc uczni w nogi. Violet siedziała nieruchomo z szeroko otwartymi oczami. Lampa spadła koło jej ławki gdzie wcześniej stało dwóch chłopców. Nauczyciel kazał wyjść wszystkim z klasy.
- Wiedźma. - Usłyszała. Oczywiście nie wzięła tego do siebie. Była za bardzo wściekła na ducha. Szybkim krokiem weszła do łazienki. Zjawa podążyła za nią.
- Co to miało być? - Powiedziała Violet.
- Nic. Chciałam tylko żeby przestali Cię obrażać. - Odezwał się duch dziewczynki. Zginęła w wypadku samochodowym. Razem z rodzicami jechała ze szkoły, ich samochód wpadł w poślizg zjeżdżając z drogi. Uderzyli w drzewo które złamało się i spadło na auto. Dach się zawalił miażdżąc dziewczynkę i rodziców. Zginęli wszyscy a tylko duch dziewczynki został.
- Co Cię to interesuje, kto mnie obraża!?
- Jesteś moją przyjaciółką to może dlatego?
- Nie, nie jesteśmy przyjaciółkami! Jesteś zjawą! Martwa! Zrozum to! - Wkurzona Violet obróciła się na pięcie i wyszła z łazienki. Miała już jej dość. Zawsze kiedy ktoś ją obrażał Ona robiła wszystko by ta osoba tego pożałowała. Kiedyś, w sumie całkiem niedawno, zabiła chłopaka, który strasznie dokuczał Violet. Stali w tedy na dworze pod drzewem. Duch dziewczynki nie wytrzymał i połamał gałąź drzewa, która spadła na chłopaka zabijając go. Czasem Violet widzi jego ducha.
Idąc na świetlicę gdzie szła reszta klasy dziewczyna czuła złość ducha. W ostatniej chwili Violet postanowiła wyjść ze szkoły. Kierowała się w stronę lasu. Wiedziała, że tam nie ma ludzi więc nikomu nie stanie się krzywda zwłaszcza teraz kiedy zjawa dziewczynki była nabuzowana złą energią.
Usiadła na zwalonym pniu rozglądając się. Drzewa i krzewy rosły dookoła niej a między nimi czaiły się duchy. Dziewczyna widziała jak zjawa jej "przyjaciółki" łamie ze złości drzewa. Cieszyła się, że nie są to niewinni ludzie.
- Cześć. - Odezwał się duch chłopaka z dwa lata starszy od Violet.
- Hej.
- Mogę z Tobą porozmawiać?
- Jasne. - Odpowiedziała Violet przyglądając się zjawie. Wysoki, szczupły brunet z czekoladowymi oczami. Musiał być kiedyś przystojny, myśli dziewczyna.
- Powiedz mi czemu ja nadal jestem tutaj?
- Ponieważ Twoja dusza utknęła między światami. Nie byłeś gotowy aby odejść do czyśćca i Twoje wahanie spowodowało, że zabrakło Ci czasu. Powrócić do ciała też nie mogłeś bo było już za późno. Właśnie dlatego jesteś tu. Przykro mi, ale niestety nie mogę Ci pomóc.
- Szkoda. - Chłopak spuścił głowę. Widać po nim było, że należy do Jasnych.
- Jeśli chcesz możesz często mnie odwiedzać i rozmawiać ze mną. - Chwyciła chłopaka za rękę w pocieszającym geście.
- Marek jestem.
- Violet. - Chłopak znikł. Dziewczyna westchnęła. Spojrzała na ducha dziewczynki, cała była spowita mrokiem. Kiedyś taka nie była, to czas zrobił z niej Ciemną Zjawę. - Już się uspokoiłaś? - Ta tylko spojrzała na nią oczami czarnymi jak węgiel, białka stały się czarne jak i tęczówki. Widok jest przerażający dla zwykłych ludzi ale nie dla Violet. Przez te wszystkie lata zdążyła się przyzwyczaić. - Jak tam chcesz, ale ja idę do domu. Zimno mi. - Dziewczyna wstała otrzepując z tyłu spodnie. Nie zwracając uwagi na zjawę zaczęła iść w stronę domu. - Pamiętaj, że do domu możesz wejść jak się uspokoisz! - Zawołała Violet nie obracając się.


♥♥♥

          Jestem strasznie wściekła. Jak ona mogła coś takiego powiedzieć? Od dziewięciu lat jestem z nią. Już jako dziesięcioletnia dziewczynka była taka szczera. Wiem, że teraz moje oczy są koloru czarnego. Kiedy pierwszy raz Violet je ujrzała nie wystraszyła się, powiedziała tylko, że wyglądam szpetnie z takimi oczami po czym odeszła.
Nie chcę by mnie tak po prostu zostawiła po tym co dla niej zrobiłam przez te lata. Od początku starałam się ją chronić przed ludźmi. Nie chcę by ją krzywdzili. Jest dla mnie ważna i nie pozwolę by ktoś mi ją odebrał, a gdyby ktoś spróbował to nie ręczę za siebie i swoje możliwości.


  ♥♥♥

No to jest już pierwszy rozdział. I Happy :D W końcu go skończyłam, a muszę przyznać troszkę opornie mi on szedł. :C Ale jest taki jaki jest i nie zamierzam go poprawiać. ;P
Tak wiem, szablonu ani zwiastunu jeszcze nie ma ale wszystko jest w trakcie tworzenia, więc niebawem możecie spodziewać się zmian. ;)
Życzę udanych wakacji. Pozdrawiam :*

piątek, 18 lipca 2014

Prolog

          Kolejna przeprowadzka. Nowe miejsce. Nowi ludzie. Oraz ONI. Ci sami i nowi. Zdążyła się już przyzwyczaić, jednak jej umysł jest kruchy i w każdej chwili może nie wytrzymać.
Mieszkała sama. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jakimś cudem ich duchów ona nie widzi. Z jednej strony dobrze, a z drugiej... każdy by chciał by rodzice byliby przy nim.
Zaczęła się rozpakowywać. Nie śpieszyła się. Czas się dla niej nie liczył. Nic się już dla niej nie liczyło. Odkąd straciła bliskich przestała cokolwiek czuć poza bólem, smutkiem i samotnością. Radość. Śmiech. Zabawa. To wszystko dla niej stało się obce. Bezużyteczne. Nie potrzebne. Przestała zwracać uwagę na otaczający ją świat. Nie widziała zielonych lasów tylko kryjące się w nich zjawy. To było i jest dla niej normalne. Od urodzenia widziała Ich. Ale od jakiegoś czasu One zaczynały zabijać ludzi i podzieliły się na grupy. Jasne i Ciemne...